sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 1


Obudziło mnie słońce. Odkręciłam się na drugi bok i zobaczyłam Fettnera z moim Iphonem w ręku.
-Co robisz?-Zapytałam, a potem spojrzałam na elektroniczny zegarek. -Cholera Fettner! Dlaczego mnie nie obudziłeś? Za 20 minut zaczyna mi się wykład.-Powiedziałam wyskakując z łóżka i szukając w szafie jakiś rzeczy.
-Nie martw się podwiozę Cię. -Mruknął tylko odstawiając mój telefon na szafkę i wyszedł z pokoju zupełnie nieprzejęty.
Zebrałam się jak najszybciej mogłam i patyczak podwiózł mnie na uczelnie marudząc.
-Śniadania nie zjadłaś, a potem będziesz narzekać,  że jesteś za szeroka w biodrach, że efekt jo-jo.
-Na szczęście nie jesteś moim mężczyzną i nie muszę mieć rozmiaru 32 żeby być chudsza od Ciebie. -Pokazałam mu język.
-Tu nie chodzi o....
-Moja nadwaga,  moje kilogramy. Gdyby było mi źle to bym coś zrobiła, co się wcinasz.-Powiedziałam podirytowana.
-Uhhhh...Ostatnio marudziłaś, że nie mieścisz się w 38. Chcę  pomóc.
-A ciągle dajesz mi odczuć jaka jestem niedoskonała. Cześć, Fettni. Zobaczymy się pewnie dopiero po 20.
- To co będziesz robić?-Zadał mi pytanie, a ja tylko trzasnęłam drzwiami i  spóźniona szłam szybko w kierunku uczelni.
Niezauważalnie weszłam na salę i usiadłam obok Leny.
-Mówiłaś, że będziesz 20 minut przed wykładem.
-Byłabym, ale Fettner to przebiegła żmija i wyłączył mi budzik w telefonie.-Powiedziałam wyjmując z torebki telefon, notatnik i długopis.
-Zobaczę, która godzina.-Powiedziała dotykając ekranu mojej komórki.-Cholera sypiasz z Fettnerem?-Powiedziała tak głośno, że połowa studentów na sali odwróciła się w naszą stronę.
-Nie. Znaczy tak. Znaczy to nie to na co wygląda.
-Wygląda dość jednoznacznie. Bardzo jednoznacznie on prawie leży na Twoich cyckach i trzyma łapę na dupie.
-On ma dość osobliwe poczucie humoru.-Tłumaczyłam się.
-Ładnie ze sobą wyglądacie.
-Tak. Jak piękna i bestia. Z tym że ja to bestia. Jesteśmy przyjaciółmi. Nic Nas nie łączy.
-Jeszcze.-Uśmiechnęła się Lena.
-Ani teraz, ani za tysiąc lat. Idę dziś pierwszy raz na siłownię.
-Ty? Po co?
-Mam trochę za dużo tu i tam. Fettner woła na mnie klopsiku i ogólnie dziwnie się czuję, że chłopak, z którym mieszkam  jest chudszy ode mnie.
-Jak do Ciebie woła?- Zaśmiała się, ale już tak, że wykładowca zwrócił nam uwagę.
-Panie na końcu chyba dobrze się bawią. Może zechciałyby podzielić się informacją co je tak rozśmieszyło?
-Przepraszamy.-Powiedziałyśmy razem.
- Klopsiku?-Znów zaczęła się śmiać.
-Przestań. Zapomnij, że Ci to powiedziałam.
-Ale to słodkie.
-A mnie wpędza w depresję.- Powiedziałam starając się coś zanotować.
Przez resztę wykładów i ćwiczeń nie rozmawiałyśmy na ten temat, ale za każdym razem gdy sprawdzałam godzinę na telefonie ta się głupio śmiała widząc wygaszacz, który ustawił mi Manuel.
-Idziemy coś zjeść? Jestem strasznie głodna.
-Ja też, ale muszę wracać do mieszkania spakować się na siłownię i jechać. O 17 mam trening. Jest już 15. Nie zdążę.
-Dobra leć i zadzwoń wieczorem jak było. No chyba, że będziesz zajęta panem Manuelem.
-Głupia. Jasne, że zadzwonię. Pa.-Pocałowałam ja w policzek i udałam się w kierunku przystanku autobusowego.
Wróciłam do domu zrobiłam sobie szybko jakaś sałatkę do jedzenia i zaczęłam pakować się na siłownię.
Manuel był jeszcze na treningu. W domu będzie coś koło 17 czyli wtedy gdy ja będę na siłowni.
Wykupiłam sobie treningi u trenera personalnego 3 razy w tygodniu.
Po pierwszym ledwo wróciłam do mieszkania. Czułam się jakbym umarła ze 3 razy. Byłam w domu dopiero o 20.
- O mój klopsik wrócił.-Powiedział Manuel wychodząc z kuchni.
-Cześć.-Odpowiedziałam i poszłam tylko do swojego pokoju.
Szczęście, że wzięłam prysznic na siłowni.
-Zrobiłem zapiekankę na kolacje. Chodź zjemy.
-Nie mam siły.
-Co robiłaś tyle czasu?
-Miałam kilka spraw do załatwienia.-Powiedziałam wymijająco.
-To jak? Zjemy razem?
-Nie mam siły.
-Obejrzymy coś? Dzisiaj mecz.
-Może chłopacy z Tobą obejrzą.
-Chłopacy spędzają czas z dziewczynami przed zgrupowaniem.
-Biedaczku... Tez musisz sobie kogoś znaleźć.
-Nic nie muszę. Wiesz, że związki nie są dla mnie. Zresztą dziewczyny są do niczego.
- Dzięki.-Powiedziałam.
-Ciebie nie traktuje jak dziewczyny.
-Jeszcze milej.- Zaśmiałam się z beznadziejności sytuacji. -Chodźmy jeść.-Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni, a za mną Fetti.
 ***~~***
Powoli startujemy z tym tutaj :P Mam nadzieję, że nadal będziecie : P 

5 komentarzy:

  1. Hej hej jestem, jak obiecałam. Widzę, że akcja się powoli się rozkręca, co bardzo mnie cieszy. Manuel i jego przysłowiowy "klopsik" najlepsze
    Weny życzę i zapraszam do siebie na ona-ma-to-cos.blogspot.com/ oraz na utonolemwtoichsnach.blogspot.com/
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Życzę weny i zapraszam na papierowe-serce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Manu to ma jednak tupet :P Stara się dziewczyna, niech to doceni! I powoli zapomina o klopsikach, pulpecilach, pączuszkach i innych słodkich przezwiskach , to już ostatni dzwonek :P
    Czekam na kolejny rozdział ;) Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Manuel, mógłbyś być dla niej milszy, choć trochę, naprawdę! i co to za tekst: "Ciebie nie traktuje jak dziewczyny"? ma tupet chłopak, nie powiem. ale Laya to silna dziewczyna jest, już pierwszy trening na siłowni za nią, teraz już z górki, a Manuel się nie obejrzy jak będzie musiał skończyć z 'klopsikiem'!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Masz zamiar dokończyć to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń